lipca 10, 2014

Opowieść o Finale Konkursu BlogerChef



Być może część z Was, moi drodzy czytelnicy wie, że 5 lipca w Windsor Palace Hotel **** w Jachrance pod Warszawą odbył się finał konkursu kulinarnego BlogerChef. Być może część z Was miała przyjemność być tam razem ze mną.


A dla tych, którzy nie byli, nie widzieli, nie słyszeli mam opowieść.



Nad malowniczym zalewem Zegrzyńskim , w bajkowym hotelu,  dnia 5 lipca wyzwanie kulinarne podjęła piątka wspaniałych blogerów. Ich odwaga, wiedza i pasja dopomogły podczas zmagań w Wielkim Finale BlogerChef.

fot. Agnieszka Gogolewska




Martyna, Anna, Karolina, Paweł i Joanna to imiona bohaterów tejże opowieści.  Pojawiły się też dobre duszki. Winiary, Fit&Easy, Jan NiezbędnyOle! oraz Serenada dopomogli , by ten dzień zapadł w pamięć każdemu. Appetita, QAFPBakalland zadbali, by potrawy uwodziły smakiem i aromatem. De Longhi czuwał, by moc i koncentracja nikogo nie zawodziła. Z kolei Fiskars, Kenolux, Stalgast i Kenwood uprościli pracę naszym bohaterom.
Dobra wróżka – Katarzyna Szatkowska  oraz Czarodziej – Marek Bielski czuwali cały czas, nie pozwalając by ktoś lub coś zepsuło ten dzień. I udało im się to w 100%-tach.


























Nasi bohaterowie ruszyli w wir pracy. Para buchała, noże dźwięczały, pierwsze aromaty roznosiły się w powietrzu. W sali kipiało od emocji. Bezlitosny zegar odmierzał nie ubłagalnie czas. 60 minut minęło niczym jedna chwila. Ostatnie minuty, dopieszczanie talerzy i gotowe ! Wszyscy ukończyli zadanie na czas. Potrawy po kolei trafiają przed jury. Słów kilka o potrawie, smakowanie, pogryzanie, słowa pochwały, słowa krytyki. Jurorów trzech – Mirek Drewniak, Tomasz Szymański , Marek Godlewski – to od nich zależy, kto będzie skakał z radości. To oni podejmą decyzję, kto  BlogerChef-em zostanie.

A co trafiło na stół, przeczytacie poniżej:

* wątróbka drobiowa z sosem wiśniowym i puree ziemniaczano-jabłowe - Martyny Sobki autorki bloga Smakiem Pisany

* kopytka z bobu z sosem miętowo-bazyliowym - Karoliny Żelasko autorki bloga Kuchnia Smakoszy

* stek rib eye z sosem z wątróbek z czerwonymi porzeczkami - Anny Kosterna - Kaczmarek autorki bloga Czosnek w Pomidorach

* wielkopolska perliczka w zatarze - Pawła Urbańskiego autora bloga Kuchnia Słonia

* cąber jagnięcy z sosem figowym-porto, pure z groszku i pietruszki oraz sezonowe dodatki - Joanny Kozłowskiej autorki bloga Na 4 widelce.


Pojedli, pogadali, swoje oceny w tajnych notesach zapisali.

foto. Edyta Kondrat - Pasja Smaku



Ale to nie koniec zmagań naszej piątki wspaniałych. Przed nimi zadanie drugie, nieco trudniejsze. Wcześniej znane sobie dania przygotowywali, teraz będą musieli z nieznanych składników coś pysznego stworzyć. Czarna skrzynka a co w niej się kryje ? Tego nikt nie wie, tego nikt nie zgadnie. Dwa tajemnicze składnik, bez nich danie jest nieważne. Chwila niepewności … i już można uchylić wielko. A pod skrzynką dumnie pręży się mielony imbir Appetita oraz suszona żurawina Bakalland. Na drugim końcu sali składników bez liku. Na jeden sygnał całą piątka ruszyła, pudła zapakowała, danie wymyśliła. I znowu para, mięsa skwierczenie, aromat przypraw, blenderów bzyczenie. W 60 minut dania powstały, wszystkie przed jury się ukazały. 

 























finałowe danie Pawła





finałowe danie Karoliny

finałowe danie Joanny
finałowe danie Martyny i ocena Jury

 
finałowe danie Ani






































Można zdjąć fartuch, odsapnąć troszkę… Brawa dla Wszystkich !


Najgorsze teraz jest to czekanie. Taka niepewność, kto zwycięzcą zostanie ?

Kiedy wybiła godzina 19-sta na uroczystej kolacji się wszyscy zebrali. Kręcąc się, wiercąc wyników oczekiwali. Kasia i Marek każdemu podziękowali, słowami miłymi nas obsypali. I się zaczęło od pięciu odliczanie.

Miejsce piąte Karolinie się dostanie. Czwarta Joanna, trzecia Martyna. Został nam tylko chłopak i dziewczyna…


Tym razem dżentelmen puścił Panią przodem. Ania jest druga, a zaszczytny tytuł BlogerChefa od teraz Paweł nosi.







Co za emocje i ta radość wielka !

Atrakcji jednak na dzisiaj nie koniec. Wtem do Sali wkroczyli kucharze. Co oni niosą, chyba nie robale ? A jednak, oczy nikogo nie mylą. Pasikoniki, chrupiące mączniaki i nawet skorpion. To jednak nie dla mnie. Choć wielu odważnych się w tłumie znalazło, wielu zjadało robactwo ze smakiem… Podobno dobre, uwierzę na słowo ! Zdecydowanie jednak wolę pokaz drugi, gdzie serwowano "ulepszone" chłodniki.






Wiele przemiłych osób spotkałam, z wieloma blogerami na ciekawe tematy porozmawiałam. Mam jednak nadzieję, że to nie koniec. Że ciąg dalszy nastąpi….





8 komentarzy:

  1. Super relacja! Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. miło się czyta :) aż żal, że to juz koniec tego bajowego weekendu...
    PS. ja do swojej wątróbki zrobiłam też sos czekoladowy, ale to szczególik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj.... zapomnialam. Wiesz Martynko, wiek robi swoje ;)

      Usuń
  3. świetny pomysł na relację!! :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha.. relacja wykonana po mistrzowsku! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ekstra relacja ! :)
    Czyta się z przyjemnością! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2017 kolorowo-torcikowo