Europejski Festiwal Smaku, który odbył się w Lublinie w
dniach 5-8 września odcisną w mej pamięci dużo miłych wspomnieć.
Chciałam dziś do tych momentów powrócić i przedstawić Wam
kolejne wydarzenia z tych dni.
Wstęp mogliście przeczytać już na moim blogu, w tym wpisie.
Nie sposób oddać w pełni, tu w tym tekście, wszystkich
emocji towarzyszących Festiwalowi…
Podzamcze zamieniło się w te dni w wielki jarmark, na którym
wystawcy prezentowali swoje produkty, zarówno krajowe jak i zagraniczne. Świeży
chleb litewski, przeróżne konfitury, smaczne wędliny, sery, domowe ciasta… Obok
tego obojętnie przejść nie można było.
Towarzyszące Festiwalowi pokazy kulinarne, odbywające się na dwóch scenach – tzw. Małej –
na Błoniach pod Zamkiem i Dużej Scenie, na placu po Farze gromadziły ludzi
koneserów, smakoszy i pasjonatów kuchni, ale nie tylko. Przechodnie również
chętnie zatrzymywali się, by popatrzeć jak powstają wyśmienite dania.
Występy zespołów Balkanika, The Gypsy Kal Band, Translola
uświetniły imprezę i były pretekstem do wspólnej zabawy.
Na zaproszenie Pana Waldemara Sulisza – Dyrektora Artystycznego
Festiwalu – do Lublina zjechały się blogerki z całej Polski.
Uczestniczyłyśmy w pokazie kulinarnym, w restauracji Auriga
prowadzonej przez mistrza kuchni włoskiej Ivo Violante . Ivo pokazał jak
przyrządzić jagnięcinę.
Dzięki producentowi wody „Cisowianka” mieliśmy możliwość spotkania
z Andrzejem Polanem.
Wspólna pogadanka na tematy kulinarne i te mniej związane
z kulinariami pozwoliła otworzyć się na nowe wyzwania.
Jednym z bardzo zaskakujący
i miłych akcentów, była wizyta Vanilla Cafe. Tam czekał na nas wspaniały
bezowy tort z mascarpone i owocami. Rozpusta dla podniebienia i oczu – do dziś
czuję smak tego wyśmienitego deseru…
W ramach Małego Festiwalu Kawy, odbywały się warsztaty z alternatywnych metod parzenia kawy.
Andrzej, Kondrat i Marcin z Kap Kap Cafe pokazali, jak
parzyć kawę doskonałą. Sprzęt, którego używali, mógłby wprawić niejednego laika
w zakłopotania, jednak obsługa i parzenie kawy przy jego użyciu okazało się sztuką
do wyuczenia.
Niestety, w sobotę dopadło mnie straszne przeziębienie… W
związku z tym nie byłam w stanie pojawić się ostatniego dnia Festiwalu. Szkoda…
bo akurat tego dnia wszystkie blogerki spotkały się z organizatorami Festiwalu.
Mogły wymienić się poglądami, spostrzeżeniami i podziękować za mile spędzony
czas.
Z tego miejsca ja dziękuję Panu Waldemarowi Suliszowi, Panu
Robertowi Pływaczowi, dzięki którym mogłam wziąć udział w Festiwalu.
Specjalne podziękowania kieruję także na ręce Jędrzeja Jakubczyka,
który to zadbał o to, by wszystko odbyło się zgodnie z planem i żeby każdy
wrócił do domu zadowolony i z miłymi wspomnieniami.
Czekam na kolejną, już szóstą edycję Festiwalu Smaku.
Chciałabym odwiedzić taki festiwal :)
OdpowiedzUsuńza rok następny - także będzie okazja :)
Usuńswietnie :)
OdpowiedzUsuńmusiało być super- genialnie się zdjęcia ogląda!
OdpowiedzUsuńO kurcze, fajny taki festiwal, zwłaszcza jak są na nim fajni ludzie. Można porozmawiać, dowiedzieć się czegoś nowego i przy okazji zjeść i wypić coś dobrego.
OdpowiedzUsuń