marca 03, 2016

Relacja z Food Blogger Fest VI

   Na VI edycję Food Blogger Fest przyszło nam, blogerom kulinarnym,  trochę poczekać ... Niemniej jednak,  czekać do 20 lutego 2016 było warto !
Tym razem organizatorzy mocno nas zaskoczyli ogromem atrakcji. Hol Agory jak nigdy dotąd zapełniły stoiska, a na nich pokazy, warsztaty, dobre jedzenie i jeszcze więcej.

fot. organizatorzy


Niespodzianki zaczęły się tuż przy wejściu...bo drzwi były zamknięte ! Ups... karteczka ? "Wejście z drugiej strony"...
Po okrążeniu budynku trafiłyśmy do wejścia. Trafiłyśmy, MY, nie sama ja. Wraz ze mną, podtrzymując tradycję FBF, przyjechała duża grupa Lubelskiej Blogosfery Kulinarnej. Tyle ile tylko auto pomieściło ;)
Jako, że podróż do Warszawy trochę nam zajmuje, a wstać trzeba było dość wcześnie...nie było czasu na porządne śniadanie. Dlatego pierwsze kroki skierowałyśmy do stoiska śniadaniowego. Po drodze minęliśmy coś, czego się nie spodziewałyśmy w takim miejscu... Ale o tym za chwilę.
Śniadanie przygotowało TESCO. NA dość długim stole znaleźć można było typowe śniadaniowe produkty, jak pieczywo, dżemy, jogurty i granolę, ale również przepyszne tartaletki wytrawne, mini kanapeczki i pasty do smarowania pieczywa. Było naprawdę smacznie, choć zjadłam szybko i pobiegłam na pierwsze tego dnia warsztaty.



I w tym momencie wracamy do TEGO CZEGOŚ, co minęłyśmy pędząc na śniadanie. Organizatorzy zaskoczyli ( chyba już używałam tego słowa ) nas tym bardziej, że na "sali" pojawił się darmowy alkohol, co niektórych chyba mocno uszczęśliwiło. Tego tu jeszcze nigdy nie było ! Wiadomo, nikt tu pić i imprezować nie przyszedł, od reguły zawsze znajdą się wyjątki i takowe widziałam... Yyyyy - no cóż poradzić, nie każdy umie się zachować w towarzystwie. I na te jednostki nie ma co uwagi zwracać. Wszak większość przyszła tu nauczyć się czegoś nowego, poznać innych blogerów, zakosztować w niecodziennych smakach. I dla tych właśnie Żubrówka miała prawdziwą ucztę. Wyrafinowane przekąski i kieliszeczek dopasowanego trunku. Co to były za przekąski, nie pytajcie... nie zapamiętałam...Ale wyglądały zjawiskowo i dobrze smakowały, nawet bez popijania %.





Tuż obok serwowano deser, no powiem, że "kosmiczny" ! Ciasteczko piernikowe, nasączone whisky, i wędzona bita śmietana. Nie smakowało mi, choć słyszałam wielki podziw z ust innych blogerów. No kto co lubi, ja wolę czekoladę, a jak już coś wędzonego mam wybierać to śliwki lub szynkę ;)
Wszystko to, a nawet więcej zapewnił Grand's. Więcej, czyli warsztaty mieszania whisky. Wiedza tam uzyskana raczej w życiu mi się do niczego nie przyda, nie zamierzam bowiem pracować w destylarni i mieszać tego szlachetnego trunku. Niemniej jednak ciekawie było posłuchać o historii, dowiedzieć się jak powstaje, zmieszać i posmakować alkohol, który się lubi ;) Z tym smakowaniem, to było tak, że umoczyłam ledwo koniec języka. Kierowca musi mieć kontrolę ...

fot. Basia Misiurek

fot. Basia Misiurek




Na auli cały czas, z krótkimi przerwami odbywały się prelekcje. Posłuchać można było o tym:
* jak jedzenie zmienia przestrzeń miejską
* co to jest dobry produkt
* jak łączyć i wykorzystywać kwiaty w jedzeniu

Drugie warsztaty, w których miałam wziąć udział mi umknęły.. No zagadałam się i nie zdążyłam na warsztaty organizowane przez TESCO, na których to miałabym poznać tajniki tworzenia lunch boxów. Na korytarzy chodziły jednak takie plotki, że warsztaty do szczególnie ciekawych nie należały, więc nie było mi szkoda.
Z kolei inna plotka głosiła, że warsztaty Bakalland, które prowadził Andrzej Polan, wraz z Katarzyną Bujakiewicz były świetne.

fot. organizatorzy


To jednak nie wszystko, czym raczono nas podczas FBF. W holu, na stoisku Zottarella i Zott Natur swój pokaz miał Paweł Kibart ( uczestnik II edycji Top Chefa ).
 Z kolei w kąciku marki Amica, można było popatrzeć na Tomasza Purola - zwycięzcę V edycji Top Chef, który to serwował dania kuchni azjatyckiej.
Amica postawiła też kosmiczny kokpit, który przyciągał dzikie tłumy. Bo czy gotowanie na ekranie nie jest fajne ? Tym bardziej, że za prawidłowo skomponowane danie otrzymywało się nagrody - grill elektryczny, mi się udało :)



fot. organizatorzy


Objadając się pralinkami i ptasim mleczkiem od Wedla, patronem wydarzenia, rozmawiają, oglądając, słuchając - dotrwaliśmy do pory lunchu. I chyba to szósty zmysł zaprowadził mnie i Karinę ( z bloga http://ekscentrycznyparowar.pl/ ) w miejsce wydawania burgerów, w chwili, gdy na stół  trafiły pierwsze pudełka z jedzeniem. My zjadałyśmy swoje porcje, a kolejka rosła i wydłużała się. Oj, współczułam tym z samego końca, ciesząc się jednocześnie, że mój głód został zaspokojony.
Dziwnym trafem, nagle hol opustoszał. No tak, ludzie pojedli, popili i poszli do domu, nie zapominając zabrać ( czasem więcej niż trzeba ) przygotowanych przez sponsorów giftów. Grrrr... nie lubię takich zachowań !

Prelekcje cały czas trwały, ktoś tam coś jeszcze gotował, inni mieszali whisky na kolejnych warsztatach, jeszcze inni dekorowali wedlowskie torciki na konkurs...


fot. organizatorzy


I tu "przygoda" prawie się kończy. Prawie, bo oto wychodząc, otrzymuję tajemniczy telefon - oddzwaniam. Amica informuje mnie, że wygrałam główną nagrodę w konkursie, nagrodę o której nawet nie myślałam, bo przecież tak wiele osób grało w grę, że nawet nie łudziłam się, że znajdę się w gronie 5 zwycięzców, którzy to uzyskali najlepsze wyniki w grze. Robot kuchenny trafia w moje ręce, no nie tak od razu, zostaje przysłany kilka dni po FBF.

Przed nami mam nadzieję kolejna odsłona największego kulinarnego wydarzenia. Siódma, szczęśliwa ( ? ) edycja Food Blogger Fest musi się odbyć !


2 komentarze:

  1. Myślę, że jeżeli były degustacyjne kieliszki z pasującą przystawką, to warto było spróbować takiego połączenia i chyba to nie brak wychowania skorzystać z takiej możliwości, jak już się było po śniadaniu :)Gorzej jakby ktoś wypił z 20 kieliszków i się po tym niestosownie zachowywał :) Ja spróbowałem jednego zestawu i nie uważam się za mało wychowanego przez to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adaś, gdybys usłyszał z ust jednej dziewczyny, to co ja...tez byłbyś zniesmaczony.
      "A ja to przyszłam się tu napiś...hihihi, hahaha... "
      A o jednego, dwa czy nawet trzy kieliszki, nikogo nie gardzę, bo jak wspomniałam, większość przyszła w innych celach, niż tylko konsumpcyjne.

      Usuń

Copyright © 2017 kolorowo-torcikowo