29 maja odbyły się pierwsze warsztaty z Russell Hobbs. Zaproszenie otrzymałam dość późno, jednak zdecydowałam się wziąć udział w tym wydarzeniu.
Warsztaty połączone były z prezentacją nowych produktów Russell Hobbs z serii Illumina Colour Control.
Pogoda tego dnia nie sprzyjała, warunki na drodze były dość trudne, a sama jazda męcząca. W strugach deszczu, walcząc z czasem dojechałam spóźniona tylko o 30 minut. Ale ... nie tylko ja tego dnia miałam problem z dotarciem na miejsce. Ufff...
Ominęła mnie prezentacja na temat nowych urządzeń z serii Illumina. Niemniej jednak wszystkie potrzebne informacje dostałam, co by poczytać sobie o sprzęcie.
Ubrana w fartuszek znalazłam wolne miejsce wśród przygotowujących potrawy uczestników. Niestety - z mojego stanowiska zniknął nóż, deska i co tam jeszcze potrzebne... Kilka chwil trwało nim zorientowałam się kto tu prowadzi warsztaty. Zabiegana MARTA WAJDA wyposażyła mnie w nóż, mogłam więc przystąpić do działania. I znowu problem - wszystkie zadania zostały rozdzielone, każdy już coś kroił, siekał, miksował, smażył, ucierał .... Znalazłam cebulę - pokroiłam jak się należy. Żeby nie było - uprażyłam także migdały.
Tego dnia moje kucharzenie sprowadzało się do minimum. Za to stałam się bacznym obserwatorem. Obeszłam witryny, na których to dumnie prezentowały się urządzenia Russelll Hobbs, obeszłam stanowiska, podpatrując co i jak robią inni uczestnicy ( blogerzy oraz dziennikarze prasowi ), jak wykorzystują sprzęt i czy rzeczywiście sprawdza się on podczas przygotowywania potraw. Sprawdził się !
Przygotowane dania, choć proste - były niezwykle smaczne. Muszę się przyznać, że pierwszy raz jadłam hummus - serio ! To zdecydowanie moja bajka. A zajadany z chlebkiem pita smakował wybornie ( na foto z bagietką - tez dobry ;) ). Nawet chciałam zrobić, lecz u mnie ciecierzycy brak... Ale znajdę ją, muszę !
A owoce zapiekane w koglu-moglu - poezja smaku ! Czekam na nasze poleskie leśne jagody i robię!
Inne potrawy, jak pesto z liści rzodkiewki czy pesto selerowe - spróbowałam. Jednak wolę inne smaki.
Krem ze słodkich ziemniaków i pomarańczy był jak dla mnie za gęsty i słabo doprawiony. Może to wina działania na własną rękę ? ( podczas gotowania to uczestnicy wiedli prym, instruowani tylko co z czym i jak wrzucić do gara czy na patelnię )Może ktoś ma inny gust ? Lubi inny smak ?
Za to chłodnik z botwiny smakował dobrze, bardzo dobrze. A jego kolor ... - bajeczny !
Szaszłyki z kurczaka SATE OROB nie podbiły mojego podniebienia, aczkolwiek zrobione były poprawnie.
Nie dane mi było spróbować koktajli owocowych, gazpacho, krakersików. Najadłam się do syta, nic więcej nie mogłam wcisnąć.
Podsumowując, warsztaty te różniły się od innych, na których miałam okazję być przede wszystkim ilością uczestników. Było nas za dużo - zdecydowania. Pani Marta Wajda dysponująca tylko jedną pomocnicą nie dała rady, choćby nawet dwoiła się i troiła, nad tym zapanować.
Jednakże czas spędzony w miłym towarzystwie, smakowanie różnorodnych potraw, i możliwość poznania sprzętu przyczyniły się ,że do domu wróciłam zadowolona.
Mam wielką nadzieję, że organizatorzy wyciągnęli sporo wniosków i kolejne warsztaty będą jeszcze lepsze. Mam też nadzieję, że nikt o mnie nie zapomni ;)
A na YouTube możecie obejrzeć filmik warsztatów. Zapraszam tutaj
ten kogel mogel z owocami... jak to sie robi ?
OdpowiedzUsuńObiecują zrobić w tym tygodniu i opublikować przepis, poczekasz ?
Usuńprosto i szybko a pysznie!
OdpowiedzUsuń